W Indiach Szerokopojętych istnieją dwa rodzaje „zapychaczy”, czyli solidnej porcji węglowodanów, stanowiącej podstawę każdego posiłku: ryż i pieczywo. Im dalej na południe, tym więcej ryżu a mniej pieczywa i odwrotnie – na północy króluje chleb. Suty posiłek w środkowych i północnych Indiach zawiera często i jedno i drugie.
Rodzajów pieczywa jest kilka, choć, oczywiście, niewiele ma ono wspólnego z tym, co my rozumiemy mówiąc pieczywo.
Najpopularniejszym chlebem są ćapaty. Zauważyli to Polacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich: ćapat, ćapata, czy ćapati to używane przez nich żartobliwe (nie koniecznie pejoratywne) określenie Hindusa (Indie, Pakistan, Bangladesz).
चपाती
Żeby zrobić ćapaty potrzebujemy mąki, wody i ognia. Najlepiej, żeby ta mąka to była atta, czyli pełnoziarnista mąka pszenna (grubo, średnio, albo drobno mielona). Taką attę można kupić w sklepach internetowych, albo u krysznaitów (swoją drogą, też przez Internet), ale można ją też zastąpić zwykłą mąką pszenną razową, a od biedy, najzwyklejszą mąką pszenną byle typu oznaczonego jak najwyższą liczbą (minimum 650, bo inaczej wyjdzie nam pieczony naleśnik, a nie chleb).
Mąkę rozrabiamy z wodą w proporcjach: ok. ½ kilograma mąki i ok. 1 szklanki wody. Można dodać szczyptę soli. Ciasto wyrabiamy do chwili, aż przestanie się lepić do rąk i będzie ładnie odchodzić od naszych upapranych palców, czyli dość długo. W razie potrzeby dodajemy trochę mąki albo trochę wody. Z gotowego ciasta formujemy kulę, przykrywamy ścierką i odkładamy na ok. pół godziny, żeby odpoczęło. Potem miętosimy ponownie i lepimy małe kulki, z których można będzie wywałkować cienkie krążki o średnicy około 15 centymetrów.
Te krążki to nasze przyszłe chlebki. Pieczemy je na rozgrzanym kamieniu, metalowej tavie (plaska „patelnia” bez ścianek bocznych), albo na rozgrzanej blasze. Jeśli nie dysponujemy żadnym z powyższych, pieczemy chleb na dużej i grubej patelni, naturalnie bez żadnego tłuszczu. Wystarczy kilkanaście sekund na każdą stronę. Tak upieczony ćapat łapiemy szczypcami i pieczemy nad otwartym ogniem (może być gazowy). Chleb napęcznieje (potem klapnie znowu) i pokryje się brązowymi pęcherzykami. Jest gotowy. Najlepszy ciepły, polany ghee (klarowane masło) i lekko posolony.
दाल
Gdy ktoś mnie pyta, co to takiego dal, odpowiadam, że jest to rodzaj indyjskiej grochówki. Nie do końca to prawda, chyba, że trafi nam się rzadsza wersja tej potrawy. Dal to doskonałe źródło białka, gdyż podstawowym jego składnikiem są rośliny strączkowe, a najczęściej: czerwona i zielona soczewica, zielona fasolka mung, mała czarniawa cieciorka, albo łupany groch (zielony lub żółty). Nie ma jednego przepisu na dal. Ośmielę się powiedzieć, że jest ich co najmniej kilkadziesiąt. Różnią się rodzajem użytego grochu, ale i zestawem dodanych przypraw. Inny dal gotuje się w Bengalu inny w Tamilnadu, ale jak Indie długie i szerokie, wszędzie znajdziemy dal, bardziej lub mniej pikantny (im dalej na południe tym bardziej nieznośnie pikantny), z takiej czy innej soczewicy, grochu czy fasoli.
W menu indyjskich restauracji najczęściej znajdziemy dal tarka (tarkari), masur dal, ćhana dal i parę innych, ale nawet powtarzające się nazwy nie gwarantują, że pod każdą z nich kryje się to samo danie. Pewnie nawet w każdym domu dal przygotowuje się nieco inaczej, zgodnie z rodzinną tradycją i upodobaniami domowników.
Żeby zrobić dal potrzebujemy, na przykład: czerwoną soczewicę, cebulę, chilli, kurkumę, cynamon w kawałku, sól, liście laurowe, olej lub ghee, świeży imbir, kminek (najlepiej kminek indyjski, znany u nas jako rzymski, ale nie każdy lubi ten specyficzny smak).
Dodatkowo: zieloną kolendrę (lub pietruszkę, jeśli ktoś nie toleruje kolendry), trochę pokrojonych w drobną kostkę warzyw (absolutnie niekoniecznie), cytrynę lub limonkę (też niekoniecznie).
Wybrałam czerwoną soczewicę, bo gotuje się najszybciej, jest lżej strawna niż zielona czy groch i jest wszędzie dostępna.
Soczewicę (powiedzmy 200 g) płuczemy i odcedzamy. Wrzucamy do gara pół pieńka cynamonu, liście laurowe (2-3) i sól. Zagotowujemy i dodajemy soczewicę. W czasie, gdy się gotuje, na patelni podsmażamy przyprawy: kurkumę (1 -1 ½ łyżki stołowej), kminek, chili w ilości dobranej indywidualnie (najlepiej dodać świeże, czerwone lub zielone, ale może być proszek), imbir (rozdrobniony, około 1 łyżki, nożna zastąpić proszkiem, wtedy ½ łyżeczki). Do podsmażonych przypraw dodajemy posiekaną drobno cebulę i też podsmażamy (lekko). Całą zawartość patelni wrzucamy do garnka z soczewicą, mieszamy i czekamy aż ta ostatnia będzie miękka. Stopień rozgotowania ziarenek – według uznania, może być na papkę, jak ktoś lubi. Na koniec dodajemy siekaną zieleninę i doprawiamy do smaku (sól, szczypta cukru, parę kropel soku z cytryny). Gotowe. Można jeszcze okrasić ghee i zajadać z ćapatami. Z dalem można poszaleć i zrobić własną wersję z dobranymi przez siebie przyprawami. Ale bez przesady, jeśli oczywiście ma przypominać dal indyjski..