मसाला दोसा
Danie pyszne i z pozoru bardzo proste. Właściwie proste, nie tylko z pozoru. Jest jednak jeden mały haczyk – ciasta na dosę nie robimy ze „zwykłej” mąki. Potrzebujemy mąki ryżowej i mąki grochowej, najlepiej z urad dal (można kupić w sklepach orientalnych, również przez Internet). A właściwie to nawet nie mąki nam trzeba, tylko ryżu (basmati najlepiej) i dalu. Urad dal można zastąpić soczewicą, albo fasolką mung, a nawet łupanym żółtym grochem. Nie będzie to już dosa ortodoksyjna, ale zawsze. No więc: potrzebujemy ryżu i grochu. I jedno i drugie namaczamy w wodzie, najlepiej na całą noc. Następnego dnia mielimy, blendujemy, miksujemy albo robimy cokolwiek, żeby i jedno i drugie przeobrazić w paćkę, którą znowu odkładamy na noc, aż nabierze mocy urzędowej (napuchnie, dojrzeje, troszkę sfermentuje). Potem do paćki dolewamy wodę i solimy. Aha, obie paćki dokładnie mieszamy. Musimy uzyskać coś na kształt ciasta naleśnikowego (dość rzadkiego), bo dosa to nic innego jak tylko naleśnik, zazwyczaj wielgaśny (przynajmniej 30 cm średnicy). W warunkach polowych, to jest domowych, można zrobić mini-dosy i dostosować ich rozmiar do posiadanej patelni, chociaż to już nie to samo, oj nie. Nie ma to jak dosa gigant. Powinno się je smażyć na rozległej blasze zwanej tava.
Ważne: Proporcje ryżu i grochu powinny być następujące: 3 do jednego albo 4 do jednego dla ryżu. Tak mniej więcej, np. 1 ½ filiżanki ryżu i ½ filiżanki dalu.
Ważne: Podobno można zrobić dosy z semoliny (nazywają się wtedy rava dosa) albo z mąki pszennej o niskiej zawartości popiołu (mąka tortowa), wtedy będzie maida dosa.
Dosy smażymy jak naleśniki. Minimalna ilość tłuszczu do posmarowania blachy (patelni). Żeby było bardziej po indyjsku używamy ghi, czyli klarowanego masła. Klarowane masło to w ogóle świetny patent (także do schabowego) i można je zrobić samemu. Ciasto wylewamy na blachę cieniutko! Zresztą, jak kto lubi. Usmażenie naprawdę cienkich a przy tym nierozpadających się naleśników nie jest takie proste.
Nadzienie:
2 średnie ziemniaki (ugotowane)
1 cebula,
½ łyżki gorczycy,
½ łyżki kurkumy,
łyżka żółtego łupanego grochu (wcześniej namoczonego i podgotowanego),
Zielone chilli (1-2 strączki), jeśli mamy, jeśli nie dodajemy sproszkowane czerwone, wedle uznania,
sól do smaku.
Ilość składników zależy od pożądanej ilości nadzienia i ilości przygotowanych naleśnikowych opakowań.
Dodatkowo można dodać natkę kolendry lub pietruszki.
Cebulę, groch i przyprawy podsmażyć na oleju (lub ghee), dodać tłuczone lub pokrojone w kotkę ziemniaki, pięknie wymieszać, jeszcze chwilę podsmażyć i nakładać na naleśniki. Dosy rolujemy po naleśnikowemu, albo składamy na pół (najładniej prezentują się na liściu bananowca). Jako dodatki mogą być różnego rodzaju chatneye i sosy chilli, jogurt, raita, czy co kto lubi.
Wersja koronkowa.
Zdarzają się dosy ażurowe (głównie w Południowo Wschodniej Azji, Malezji i Singapurze, gdzie wszak Hindusów nie brakuje). Niełatwo je zrobić bez specjalnej łyżki z dziurkami, ale można popróbować, bo są bardzo efektowne. Można np. zrobić dziurkę lub dwie w denku plastikowej butelki po wodzie mineralnej i przez to lać ciasto na patelnię formując fantazyjne koronki.
Nie próbujcie „uszlachetniać” tych naleśników dodając mleko, albo jajka. To już nie będzie dosa.