Indie Szerokopojęte to cały odrębny i kompletny świat zamieszkiwany przez ponad półtora miliarda ludzi.
Święte i potężne rzeki wiją się przez ten fascynujący świat, przytulając do swych mokrych brzuchów czarodziejskie miasta pełne świętości i zła. W miastach mieszkają ludzie o twarzach czarnych jak bakłażan, brązowych jak słodka kawa z odrobiną mleka, oliwkowych, wyciosanych z kości słoniowej… Piękni i przerażający.
Kultury, języki, rasy, religie, wszystko to miesza się, kipi, bulgocze w wielkim tyglu Indii Szerokopojętych, których serce leży gdzieś nad Gangesem, najświętszą ze świętych rzek świata. Z tego serca, szczodrego, namiętnego jak Kamasutra i mądrego jak Wedy, od tysiącleci promieniuje magia, dzięki której możemy mówić o tożsamości tego obszaru świata. Indie, Nepal, Bhutan, Pakistan, Bangladesz, Sri Lanka – kraje różne, odrębne, a nawet wrogie sobie nawzajem, stanowią konglomerat podskórnej jedności. Hinduizm i buddyzm ukształtowały sposób myślenia odległych od siebie krain, miękko wchłonięty islam splótł się z nimi w warkocz aury charakterystycznej i unikalnej; duch Mahabharaty i Ramajany, wielkich indyjskich eposów poleciał nawet dalej, ku zamglonym wyspom Indonezji…
Można tu znaleźć wszystko. Każdą świętość i każdą podłość. Meczety, świątynie buddyjskie, klasztory tybetańskie, sanktuaria wiecznych bogów hinduizmu, gurudwary, a nawet kościoły i synagogi kryją w sobie niejedną wzniosłą tajemnicę i niejedną rdzawą plamę krwi. Wspaniała duchowość miesza się z niechęcią i przemocą. Kult bogiń z pogardą dla kobiet. Planeta sprzeczności, planeta tysiąca sekretów.
Chleb i ryż powszedni, od północy ku południu, wytyczają ścieżki kulinarnej przygody. Jedni rytualnie podrzynają gardła zwierząt, inni zamiatają przed sobą pył, by nie zadeptać mrówki… Mięsożercy i weganie i wszystko co pomiędzy, cała paleta diet i smaków.
Indie Szerokopojęte to siła medytacji i siła atomu. To kolor bogactwa i szarość nędzy.
BANGLADESZ
Kraj tajfunów i wielkich powodzi, jeden z najbiedniejszych i najgęściej zaludnionych krajów świata, zrodził się z cyklonu Bhola i rebelii przeciwko rządowi Pakistanu. Bangladesz to istny koniec świata i pozornie niewiele tu rzeczy, które mogą przyciągać turystów. Jest jednak coś, czego nie znajdziemy gdzieindziej – autentyczna egzotyka i prawdziwość życia, nieskażone turystyką okolice i prawie całkowity brak „bladych twarzy”.
Tropikalna przyroda i przeludnione do granic możliwości, pełne nieokiełznanego ruchu miasta, wszechobecna woda i niewiarygodny transport rzeczny to wszystko sprawia, że można poczuć się jak bohater filmowej opowieści o innej planecie. Kuszą baśniowe Sundarbany, jeden z najniezwyklejszych na świecie rezerwatów przyrody, matecznik tygrysów bengalskich, słoni i lasów wyrastających wprost z wody. Ganges i Brahmaputra przyzywają żeglarzy, choć porażają swym ogromem. Ludzie są przyjaźni, islam umiarkowany, a w strojach, kulturze i kulinariach widać przede wszystkim związki z resztą Bengalu. Są też zabytki i nadmorskie plaże. „Przyjedź zanim przyjadą inni” – tak przywołuje turystów „Wodna Kraina”. Trzeba się śpieszyć.
BHUTAN
Bhutan to nie jest zwykłe państwo, to nie jest zwykłe miejsce. Tu czas nie biegnie, lecz płynie, łącząc w jednym nurcie minione wieki ze współczesnością. To jedyny kraj na świecie, gdzie zamiast PKB oblicza się Szczęście Narodowe Brutto, a ludzie żyją w harmonii z przyrodą. Buddyzm nie jest tu religią, lecz sposobem na życie, przenika każdy jego aspekt, przynosząc wyciszenie i uśmiech. Dla Bhutańczyków „wyścig szczurów” jest tak egzotyczny, jak dla nas Alf z planety Melmac.
W Bhutanie tygrysy latają i wiją sobie gniazda na krawędziach wysokich klifów. Legendy mieszają się z rzeczywistością, ale niewiarygodnie położone klasztory, najwyższe spośród niezdobytych jeszcze szczytów górskich, niezwykłe szlaki trekkingowe, barwne tanki, czorteny i wibrujące mantry są jak najbardziej prawdziwe. Równie prawdziwa jest bhutańska potrawa narodowa (ema datsi), w której głównym warzywem jest… chili. Bhutan to królestwo przyjaznych ludzi, pięknej przyrody, niezwykłej architektury i barwnych rytualnych tańców, a polityka turystyczna rządu hołduje hasłu „jakość kosztem ilości”.
INDIE
Indii nie trzeba specjalnie reklamować, to kraina starożytnych kultur, religii i tradycji mistycznych sięgających dosłownie zarania dziejów. Miejsce pobudzające wyobraźnię i wzmagające apetyt poznawczy. Tygiel ras i języków, w którym pichcą się baśnie, mity i obyczaje, mieszają wyznania wiary, kolory skóry, barwne fatałaszki i klejnoty radżów. Indie to światowej klasy zabytki z różnych epok, opowiadające historię na miarę wielkich eposów. Indie to świątynie setek potężnych bóstw, klasztory buddyjskich mnichów, aśramy ascetów i pustelnie fakirów.
Indie to ojczyzna jogi, buddyzmu, wegetarianizmu i ahimsy. Indie to kraj poprzecinany nurtami świętych rzek, na brzegach których stoją święte miasta połyskując w słońcu zwieńczeniami świątynnych dachów, gdzie w cieniu olbrzymich banianów drżą struny sitaru, a tancerze ruchem i gestem opowiadają odwieczne historie. Indie to ojczyzna ducha i raj dla zmysłów, skarbnica smaków, barw i zapachów. A że są też spaliny, śmieci, krowy, tłumy i smród? To też Indie, pełne i prawdziwe.
NEPAL
Ponad 80% procent powierzchni kraju to góry, najwyższe na świecie. To właśnie one, choć nie tylko, są magnesem przyciągającym wędrowców z całego świata. Nepal to miejsce, w którym, gdyby nie ograniczenia wizowe, można by „ugrzęznąć” na zawsze. Przyroda, przyjaźni ludzie, kuchnia i propozycje turystyczne sprawiają, że nawet, gdy Mont Everest jest poza zasięgiem i tak nie będziemy się nudzić.
Serce kraju – Kotlina Katmandu – przyciąga wielokulturowością, barwnością i zgiełkiem miast. Zabytkowe pałace i świątynie, rzemiosło, miejsca kultu dwóch wielkich religii i atmosfera duchowości, która przenika każdy zakątek kraju. Tybetańczycy, skupieni wokół klasztorów i stóp, wzbogacają unikalny lokalny koloryt elementami własnej kultury. Górskie wędrówki pozwalają odkryć piękno surowego wiejskiego życia, rzeki zapraszają na spływy, a wyprawa na południe zaskakuje subtropikalną dżunglą ze słoniami i nosorożcami. Nepal to mały kraj, w którym zmieściło się tak wiele: śniegi Himalajów i Chitwan, mnisi buddyjscy i wędrowni sadhu, curry, momo, młynki modlitewne, lingamy Śiwy i czające się wszędzie zaskakujące przygody.
PAKISTAN
Himalaje, Karakorum, Hindukusz. Nanga Parbat, K2 i magia gór. Pakistan, młode państwo o starych korzeniach. Kraj trochę dziwny, twór trochę sztuczny, zrodzony z krwi przygranicznych, wciąż w konflikcie z Indiami. Ale to historia, a pakistański islam jest dość umiarkowany – w dużych miastach dziewczyny czasem noszą dżinsy. Pakistan kojarzy się ze słońcem, piaskiem i pysznymi omletami. Ale też groźnie wyglądającymi turbaniastymi brodaczami i pięknymi meczetami – oazami wytchnienia od miejskiego zgiełku. Pakistan to także barchanowa pustynia Thar, gdzie sierpowate diuny zdają się składać hołd muzułmańskiemu półksiężycowi.
Pakistańskie miasta są wielkie, ruchliwe i znacznie czystsze niż indyjskie. Piękne jest Lahore z wieloma zabytkami i świetnym muzeum, z uniwersytetem, który nadaje miastu młodzieńczy i kosmopolityczny charakter, gdzie w każdy czwartek na przedmieściach tańczą szaleni derwisze. Karaczi z plażą zamieszkiwaną przez zielone żółwie, Karakorum Highway i wspaniałe trasy trekkingowe w krajobrazie trzech najwyższych pasm górskich świata to tylko niektóre atrakcje, dla których warto tu przyjechać, pomimo prohibicji.
SRI LANKA
Sri Lanka to Łza Indii, szmaragd otoczony błękitem oceanu, miejsce, gdzie Rama i jego wojownicy pokonali demona Rawanę, i gdzie od tej pory panuje wieczna wiosna.
Niektórzy powiadają, że na Cejlonie najpiękniejsze są plaże i głównie dla nich przylatują na wyspę. Ale Sri Lanka to bogata prastara kultura, wspaniałe zabytki i zapierająca dech w piersiach tropikalna przyroda. Wszędzie pełno palm i słoni, dla których stworzono nawet sierociniec. Wszędzie pełno Tamilów i Syngalezów. Czarnych i bladolicych, hinduistów i buddystów, do niedawna mordujących się wzajemnie w wojnie partyzancko-rządowej. Wojna przygasła. Słońce świeci równo dla wszystkich i nieregularne monsunowe deszcze poją jednako wszystkie wioski. W świątyni przechowującej relikwię Zęba Buddy odbywają się nabożeństwa. Pachną kadzidła palone bogom hinduizmu. Pachną smażone ryby. Błyszczą klejnoty. Starożytne ruiny, parki narodowe, kute w skałach świątynie i plantacje herbaty – wszystkich skarbów Sri Lanki nie da się wymienić jednym tchem, a całego piękna Cejlonu nie da się tak po prostu opowiedzieć.